środa, 24 października 2012

Co tu w ogóle pokiełbasili z tym cholernym blogspotem?!

Jedyne co mi się chce to wyrwać się z tej szarej cebulowej rzeczywistości, od tych cebulaków i innego kurestwa...
Nie pisałem tyle czasu, ale ok. Przynajmniej odpocząłem, nabrałem dystansu, nowych celów, nowe "view" na otaczający mnie świat.

Chce kupić sobie HTC One S, ale w mordę nigdzie nie mogę znaleźć wersji e520 w normalnej cenie. Nie chcę płacić 1500zł za jakiś durny telefon.

Mógłbym tak pisać do usranej śmierci, ale po co? Nikt tego nie czyta. Robię to tylko i wyłącznie dla jaj... może... Fuck it!
Do następnego wpisda. A kiedy ukaże się następny? Jak to powiada 95% cebulandii "chuj wie".

środa, 7 września 2011

Przychodnie...

Ostatnia niedziela, iście szatański dzień...
Co ja takiego zrobiłem, że zostałem w tak bezczelny sposób potraktowany??
Zacznijmy od początku...
Godzina 5:30... dzwoni jebany budzik... za oknem jeszcze noc, a ja jak jakiś pojeb wstaję z mojego wyjątkowo wygodnego i ciepłego łóżka. Jak każdy facet, pierwszą rzeczą jaką robię to lecę na posiedzenie rady ministrów. Ściągam gacie, siadam na tron i zaczyna się moje przemówienie. Po zrobienu swojego patrzę na zegarek... "KURWA! 5:50!", więc zaczynam zapieprzać jak jakiś ćpun po amfie, myję zęby, twarz, szybko się ubieram, robię kanapki i wybiegam z domu. Biegnę pod kino. Stoi czerwona śmierć spod znaku lwa z "L" na dachu. Wsiadam i jazda. Oczywiście na zewnątrz od rana kurewsko gorąco więc włączam klime. Po 4h jazdy w klimatyzowanym aucie zaczynam odczuwać lekki ból w okolicach zatok. Po powrocie do domu standardowo iPod w łapę, żywiec ( oczywiście zdrój!!) do plecaka, kask, rękawiczki, rower na plecy i jazda. Zawsze staram przejechać się te 30-40km. Po powrocie do domu, wskakuję pod prysznic, potem do pubu ze znajomymi i kolo 1-2:00 wracam do domciu. Wyrko, troszkę jeszcze pomyślę o paru sprawach, w główce pobuja od kilku drinów i spanko. 

Otwieram oczy, za oknem noc, ale za to w gardle kurewskie piekło. Idę zaspany do kuchni. Biorę cytrynę do ręki i wyciskam ją do szklanki. Piję soczek, który jak zwykle pomaga mi na bolące gardło. Polazłem dalej spać. 10 rano, budzi mnie jeszcze potężniejszy ból gardła. Kurwa, normalnie tragedia. Idę do łazienki zobaczyć co się dzieje. Zapalam światło, otwieram usta i obserwuję. Matko... migdały czerwone jak piekło, do tego z jakimiś białymi czopami. Charknąłem dość głośno i wyplułem to, co siedziało mi w gardle. Żółto-zielona maź z białymi czopami trafiła wprost do umywalki. Cierpienie nie ustało, ból z każdą godziną narastał, więc myślę, że to pieprzę i idę do przychodni. Godzina 17:30, doczłapałem się do tego okropnego budynku, podchodzę do drzwi wejściowych. Pierwsze co rzuca się w oczy to kartka formatu A4 z ogromnym napisem "Przychodnia otwarta codziennie od 9:00 do 18:00". Wchodzę do środka, w poczekalni siedzą 3 osoby, myślę sobię, że czekania jest w najgorszym wypadku 15min. Idę się zarejestrować, podchodzę do okienka no i w środku siedzi oczywiście stara zakompleksiona 50tka. Tak wrednej mordy to od dawna nie widziałem. Ledwo wymamrotałem, że chce się zarejesrować do mojej pani doktor. Suka odwróciła się plecami i mówi, że trzeba było przyjść wcześniej i, że teraz mnie doktor nie przyjmnie...
Czułem jak się we mnie gotuje. Ciśnienie przekroczyło wszelkie normy, a krew jakby chciała się wydostać ze mnie za wszelką cenę. Na jej szczęście nie mogłem krzyczeć, więc mówię do suczy  "Odwróć się jak do ciebię mówię!". Oj żebyście widzieli jej minę, wiedziałem, że nic nie odpowie. Zwyczajnie zamórowało ją. Potem powiedziałem do niej "Skoro na drzwiach wejściowych widnieje napis - godziny otwarcia od 9 do 18 to jakim kurwa prawem zamykasz tę przychodnię pół godziny przed czasem?! Nie robisz mi kobieto łaski za wydanie mojej pieprzonej karty, na co ja kurwa te składki płacę?!" Odszedłem od tego piekielnego okienka, jeszcze minuta i bym ją chyba zagryzł... Zauważyłem, że moja doktor wychodzi z gabinetu. Podszedłem do niej i się grzecznie pytam czy mnie przyjmie. Nie zrobiła żadnego problemu. Usiadłem, poczekałem na swoją kolej. Doktor przepisała mi antybiotyk, bo innego sposobu na leczenie nie ma. Najlepiej pacjentowi nawpierdalać 100 recept, nafaszerować lekami, rozjebać organizm, a potem dziwić się, że coś jest nie tak. Wychodząc z gabinetu zawiesiłem wzrok na pani ważnej z kompleksem niższości. Dzień zaliczony do udaych, bo suka została poniżona do tego przy innych pacjentach. Mało tego, połknęła chyba swój język, ponieważ kolejnym osobom karty wydawała już bez żadnego problemu.

Jaki z tego morał?
Ludzie!! CO JEST KURWA Z WAMI?! Gdzie Wy żyjecie?? Czy musicie mieć takie wredne mordy?! Czy nie możecie szanować drugiego człowieka?! Czy nie możecie wykonywać swojej pracy najlepiej jak potraficie, z uśmiechem na twarzy, będąc pozytywnie nastawionym, a potem podziwiać efekty?! Wasz naród (ja się kurwa wstydzę tego, że jestem Polakiem) nic nigdy nie osiągnie. Ta pierdolona zawiść w oczach, wścibskość - jakby kogoś nad życie obchodziło co ja mam i skąd to mam - KURWA uczciwie pracuję to mnie stać na wiele rzeczy. Ta propaganda, debilizm. Jakieś 90% tego narodu to odmóżdżone katole niewiedzące nawet skąd wzięła się ich chora religia. Większość to kretyni, a demokracja to większość. Jesteście bezradni bo głupi.
Cenię sobię ludzi, którzy spierdalają z tego chorego kraju bo wiedzą, że tu normalny człowiek żyć nie może.




Pozdrawiam
- Niedzielny Katol

PS: mam nadzieję, że blogi czytają też w miarę inteligentni ludzie, którzy odbiorą mój tekst w jakiś ciekawy i sensowny sposób.